Spotkanie włoskich sąsiadów – „gdańskie lwy” vs „Jurajscy Rycerze”

Trefl Gdańsk do starcia z Aluron Virtu Wartą Zawiercie przystępuje po przegranej 0:3 w Warszawie. Trzy dni wcześniej „gdańskie lwy” awansowały do turnieju finałowego Pucharu Polski i nikt nie spodziewał się takiego rezultatu w stolicy. – Kiedy przegrywasz mecz w taki sposób, w jaki my to zrobiliśmy w Warszawie, to nie jest łatwe, by wrócić do normalnych, codziennych treningów, ponieważ drużyna przeżywa szok. Ten wynik był dla nas zupełnie niespodziewany. Z drugiej strony skłania to do refleksji na temat zespołu, naszej gry, a także rodzą się dzięki temu nowe pomysły. Paradoksalnie ta porażka może pomóc drużynie w obudzeniu potencjału, który cały czas w nas drzemie i poprawieniu naszej gry, czego bardzo potrzebujemy – ocenia Anastasi.

Aluron Virtu Warta Zawiercie to beniaminek tego sezonu PlusLigi, jednak z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej. Zawiercianie w ostatniej ligowej kolejce pokonali 3:0 wicemistrzów Polski, PGE Skrę Bełchatów, a wcześniej także po tie-breaku wygrali z Asseco Resovią Rzeszów i Indykpolem AZS-em Olsztyn. W pierwszym spotkaniu „gdańskich lwów” z „Jurajskimi Rycerzami” w październiku 2017 roku żółto-czarni pewnie zwyciężyli bez straty seta, a MVP spotkania wybrany został Mateusz Mika. Wtedy również w drużynie Trefla Gdańsk zadebiutował amerykański środkowy, Dan McDonnell. Na początku stycznia skręcił on jednak kostkę i jego występ w poniedziałkowym spotkaniu stoi pod znakiem zapytania. – Dan pracuje z zespołem, ale cały czas odczuwa ból w kostce, więc nie może trenować z pełnymi obciążeniami. Mam ogromną nadzieję, że na turniej finałowy Pucharu Polski będzie on już w pełni gotowy – mówi trener Anastasi. Z kolei w Warszawie kontuzji łydki doznał libero Maciej Olenderek. – Po badaniach okazało się, że sytuacja nie jest aż tak zła, jak wydawało się to w trakcie sobotniego meczu. Teraz najważniejszy jest czas i codzienna praca u fizjoterapeuty, by ból ustępował i Maciej mógł wrócić do normalnych treningów. Przeciwko Zawierciu jednak na pewno nie zagra – mówi trener.

Andrea Anastasi w poniedziałek w ERGO ARENIE spotka swojego włoskiego przyjaciela Emanueale Zaniniego. Trener Aluron Virtu Warty Zawiercie urodził się bowiem w miejscowości oddalonej o 4 km od rodzinnego Poggio Rusco Andrei, a obecnie szkoleniowcy są sąsiadami. – We Włoszech mieszkamy zaledwie około 100 m od siebie, ze swoich okien widzę jego dom. Nie znamy się z samego dzieciństwa, ale kiedy zacząłem pracę jako trener w 1994 roku, Emanuele zaczął ze mną współpracować rok później jako asystent i trener przygotowania fizycznego, miał wtedy około trzydziestu lat. Swoją karierę trenerską zaczynał więc ze mną, prowadziliśmy razem jedną drużynę we włoskiej ekstraklasie przez cztery sezony, później przez dwa lata razem trenowaliśmy reprezentację Włoch. Po tym czasie mieliśmy już jednak głównie prywatne kontakty, właśnie też dlatego, że to jeden z moich najbliższych sąsiadów, a teraz spotykamy się po dwóch stronach siatki – mówi trener.

W poniedziałek na pewno sentymentów nie będzie, a można się spodziewać wielkich emocji. Bilety na starcie z Aluron Virtu są dostępne na stronie https://trefl.ticketsoft.pl/, a ich ceny zaczynają się od 10 zł. Pierwszy gwizdek starcia o godz. 18.