Trefl Gdańsk wygrał w niedzielne popołudnie 3:2 z Asseco Resovią Rzeszów. Blisko 3500 kibiców zgromadzonych w ERGO ARENIE przeżywało wspaniałe emocje, a po pięciosetowym boju cieszyło się ze zwycięstwa gdańszczan. Statuetka MVP powędrowała po meczu do rozgrywającego Lukasa Kampy.
Trefl Gdańsk – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (20:25, 25:19, 25:19, 18:25, 15:13)
Trefl: Lipiński 21, Wlazły 17, Reichert 8, Kampa 4, Urbanowicz 7, Mordyl 5, Olenderek (libero) oraz Kozub, Sasak 2, Łaba 1
Asseco Resovia: Muzaj 11, Kozamernik 2, Szerszeń 14, Drzyzga 4, Ćebulj 10, Tammemaa 10, Zatorski (libero) oraz Krulicki 6, Deroo 7, Woicki, Buszek 3
MVP: Lukas Kampa
Widzów: 3450
Liczby meczu:
2 – drugą statuetkę MVP w tym sezonie PlusLigi otrzymał rozgrywający Lukas Kampa. Rozgrywający świetnie dystrybuował piłkę. Bartłomiej Lipiński i Mariusz Wlazły dostali prawie identyczną liczbę piłek do ataku – 34 w przypadku „Lipy”, a 31 powędrowało do kapitana gdańszczan i każdy z nich zdobył w tym elemencie gry po 15 punktów. Ci dwaj zawodnicy byli najlepiej punktującymi po stronie Trefla w niedzielnym meczu.
7 – siedem asów serwisowych zanotowały „gdańskie lwy” w niedzielnym meczu. Trzy razy bezpośrednio z zagrywki punktował Bartłomiej Lipiński, dwukrotnie Karol Urbanowicz i po jednym asie zapisali na swoich kontach Lukas Kampa i Patryk Łaba. Dwa razy więcej bezpośrednio z pola serwisowego „oczka” notowali rzeszowianie.
15 – aż 15 punktowych bloków zanotowały w niedzielę gdańszczanie. Po trzy bloki zapisali na swoich kontach Bartłomiej Lipiński, Moritz Reichert, Lukas Kampa i Bartłomiej Mordyl, dwa razy blokiem rywali zatrzymał Mariusz Wlazły, a raz Karol Urbanowicz. Rzeszowianie zdobyli w tym elemencie gry 5 punktów mniej – dziesięć.
Pomeczowe wypowiedzi:
Maciej Olenderek: Można powiedzieć, że przetrzymaliśmy [zagrywki], bo na szczęście po ciężkim boju wygraliśmy ten mecz w tie-breaku. Kto oglądał mecz, widział, że Resovia mocno „kopała” w tym elemencie. Przetrzymaliśmy, chociaż jednak dziewięć ich asów nam wpadło. Jako taka nerwowość na boisku chyba rzadko się pojawia, bo raczej jesteśmy po prostu skupieni na następnej akcji. Myślę, że kibice siedząc na trybunach i wiedząc, że nie mogą nic zrobić w meczu, mają ten stresik trochę większy. Na szczęście po naszej serii w tie-breaku, którą Resovia odrobiła, daliśmy radę zakończyć ten mecz na swoją korzyść. Wygrane zawsze nakręcają do jeszcze cięższych treningów i dają pozytywną energię, także bardzo się cieszymy z tej małej serii zwycięstw na naszym koncie. Gramy troszkę lepiej i to się przekłada na wynik.
Lukas Kampa: Powalczyliśmy w tym meczu, zdecydowanie było sporo walki. Uważam, że był to ciekawy mecz, aczkolwiek w mojej opinii nie na najwyższym poziomie. Szkoda, że przegraliśmy pierwszego seta, miałem wrażenie, że w pierwszej połowie tej partii mieliśmy wszystko pod kontrolą, a później Resovia bardzo dobrze zagrywała. Uważam, że w każdym z setów decydująca była zagrywka, z jednej i drugiej strony serwis był na dobrym poziomie, jedna i druga strona miały problemy z przyjęciem. Możemy być zadowoleni, że mamy te dwa punkty, bardzo ważne dwa punkty dla nas. Najważniejsze, że wróciliśmy w tym meczu dwa razy – najpierw po przegranym secie, a później gdy Resovia nas dogoniła w piątym secie. Cały czas mamy słabsze momenty, ale gramy zdecydowanie stabilniej. To jest ta różnica w porównaniu do wcześniej części sezonu. Teraz możemy wrócić, cały czas wierzymy, że możemy wygrać i to zdecydowanie było dziś widoczne. Warunki są inne niż jesienią, w listopadzie można powiedzieć, że mieliśmy „czarną serię”. Teraz przed nami też miesiąc topowych meczów, ale czujemy się dobrze. Gdy dobrze zagrywamy, to możemy wygrać każdy set, każdy mecz. Mam nadzieję, że ta seria będzie trwać.