„Gdańskie lwy” świetnie rozpoczęły fazę play-off PlusLigi, pokonując VERVĘ Warszawa ORLEN Paliwa 3:1. Rywalizacja toczy się do dwóch wygranych, za tydzień zespoły zmierzą się w stolicy, a na ewentualny trzeci mecz mogą powrócić do ERGO ARENY w ostatnią środę marca. MVP sobotniego spotkania wybrany został Moritz Reichert, autor 19-stu punktów i w tym trzech asów serwisowych.
Trefl Gdańsk – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 3:1 (25:18, 25:20, 21:25, 25:22)
Trefl Gdańsk: Lipiński 14, Wlazły 18, Janusz, Reichert 19, Urbanowicz 7, Crer 11, Olenderek (libero) oraz Pietruczuk, Sasak, Mordyl 2
VERVA Warszawa: Kwolek 14, Król 18, Trinidad, Wrona 7, Nowakowski 11, Grobelny, Wojtaszek (libero) oraz Superlak, Szalpuk 16, Kozłowski 1
MVP: Moritz Reichert
Liczby meczu:
2 – początek sobotniego meczu oznaczał tylko asy serwisowe bądź zepsute zagrywki. Po trzech błędach w polu serwisowym na przemian po stronach VERVY i Trefla dwa asy posłał Mariusz Wlazły, a pierwszą wymianę na siatce mieliśmy dopiero w siódmej akcji meczu. Skończył ją z krótkiego ataku Karol Urbanowicz (5:2). Pierwszy set od początku należał do „gdańskich lwów”. Już w początkowym etapie inauguracyjnej partii gdańszczanie zbudowali pięciopunktową przewagę (10:5) i nie dali rywalom się do końca seta zbliżyć na mniej niż cztery „oczka”.
8 – gdańszczanie przed sobotnim starciem podkreślali, że bardzo ważnym elementem będzie zagrywka. „Gdańskie lwy” zaserwowały aż osiem asów – po trzy zapisali na swoich kontach Mariusz Wlazły i Moritz Reichert, a po jednym dołożyli Karol Urbanowicz i Bartłomiej Lipiński.
19 – aż 19 punktów zdobył Moritz Reichert. Niemiec był najczęściej punktującym zawodnikiem gdańszczan, a także przede wszystkim punktował w momentach wyrównanej walki, dając pozytywny impuls całemu zespołowi. Tak było przede wszystkim w czwartej partii – po dwóch wygranych setach Trefla z dość bezpieczną przewagą, trzecia partia padła łupem warszawian, a w czwartej drużyny walczyły punkt za punkt. W końcówce tego seta Reichert świetnie zaprezentował się w polu serwisowym, co pozwoliło najpierw odskoczyć gdańszczanom na dwa punkty (19:17), a następnie na jeszcze jedno oczko (20:17).
Pomeczowa wypowiedź:
Moritz Reichert: Trochę minęło od ostatniego naszego meczu z Warszawą, graliśmy z nimi w listopadzie, więc dziś to był już zupełnie nowy rozdział. Wiele od tamtego czasu się w drużynach zmieniło, chociażby ze względu na kwarantanny czy inne kwestie zdrowotne.
Bardzo dobrze zaczęliśmy dzisiejszy mecz, wywierając presję na przeciwniku, byliśmy bardzo mocno skoncentrowani. Po meczu w Krakowie, który był dla nas dużym rozczarowaniem, ponieważ absolutnie nie graliśmy w nim tak, jak chcieliśmy, byliśmy w tym tygodniu bardzo zmotywowani, by jak najlepiej przepracować ten czas. Myślę, że dziś bardzo ważnym elementem była zagrywka. Na początku Warszawa popełniała w polu serwisowym wiele błędów, więc my nie mieliśmy większych problemów z utrzymaniem dobrego przyjęcia. To w połączeniu z dobrymi serwisami z naszej strony pozwoliło nam na lekką przewagę, trzymaliśmy od początku trzy-czteropunktowe prowadzenie. Trochę jak Jastrzębie tydzień temu w meczu przeciwko nam.
Często przy prowadzeniu w meczu 2:0 po dość pewnie wygranych setach jest tak, że w trzeciej partii trochę ucieka koncentracja, ciężko utrzymać skupienie na najwyższym poziomie. Tak było w naszym przypadku, nie ustrzegliśmy się prostych błędów. Wróciliśmy jednak do swojej gry, naciskaliśmy na rywali w czwartym secie, co nie było łatwe, ponieważ Warszawa grała zdecydowanie lepiej niż w dwóch pierwszych setach, ale ostatecznie to my cieszymy się z wygranej.