Ogromne emocje w ERGO ARENIE. Trefl Gdańsk minimalnie uległ Asseco Resovii Rzeszów

Trefl Gdańsk walczył bardzo dzielnie i odrobił dwa sety straty, by ostatecznie ulec Asseco Resovii 2:3 w meczu PlusLigi. To już siódmy w tym sezonie tie-break w 11 spotkaniu sezonu 2024/25 PlusLigi.

Porażka nigdy w sporcie nie cieszy, ale dziś nikt nie może mieć pretensji do siatkarzy Trefla Gdańska, którzy odrobili dwa sety straty, by ostatecznie ulec Asseco Resovii Rzeszów 2:3. „Lwią” rodzinę musi cieszyć powrót do zdrowia i dobrej formy Aleksa Nasevicha, który zagrał bardzo dobry mecz, który okrasił zdobyciem aż 21 punktów.

Mariusz Sordyl, trener Trefla Gdańsk sporo pozmieniał w wyjściowej szóstce „lwów” – od początku spotkania zagrali wspomniany Nasevich, Bartłomiej Mordyl i Gijs Jorna.

Mecz zaczął się od prowadzenia Trefla 3:0, gdy w polu serwisowym był ex-zawodnik Resovii, Bartłomiej Mordyl. Goście nadziali się na „monster block” Aleksa Nasevicha – młodzieżowy reprezentant Polski rodem z Grodna wreszcie jest zdrowy i pokazuje namiastkę swych ogromnych możliwości – blokował i zaskakiwał rywali asami serwisowymi.

Wyżej notowani goście wyszli na prowadzenie, gdy w pole serwisowe wszedł Klemen Cebulj, który dwukrotnie zaserwował asy. Po kolejnym asie, tym razem w wykonaniu Lukasa Vasiny, goście mieli seta już na wyciągnięcie ręki. Po ataku MVP dzisiejszego spotkania, Stephena Boyera, pierwsza partia padła łupem gości. As Piotra Orczyka dał remis 4:4 w drugim secie, od początku tej partii w składzie gospodarzy grał Jakub Czerwiński, który został dwukrotnie skutecznie zablokowany przez Dawida Wocha i było już 10:6. Czerwińskiego zastąpił Rafał Sobański. Niewiele to dało, Asseco prowadziło już 14:6 i zwiększało przewagę. Przy stanie 18:7 na placu gry pojawił się Moustapha M’Baye, który błyskawicznie popisał się skutecznym atakiem, a potem asem. W ogólnym rozrachunku niewiele to dało, bo druga partia skończyła się wysoką wygraną zawodników z Podkarpacia.

Trzeci set to początkowo wyrównana walka, aż do momentu gdy Trefl wyszedł na prowadzenie 9:7. Po „monster blocku” Bartłomieja Mordyla było już 13:10. Gdy blokiem został zatrzymany Boyer było już 18:14 i „lwie” sprawy zaczęły przybierać bardzo dobry obrót. Po asie serwisowym Moustaphy M’Baye było już 21:15. Do gry wszedł nawet reprezentant Polski, Bartosz Bednorz, ale to Trefl był wyraźnie górą – 25:18.

W czwartym secie doping prawie pięciotysięcznej publiki coraz mocniej niósł „lwy” do boju. Trwała wyrównana walka, a bardzo dobrze w tym fragmencie radził sobie nasz przyjmujący Rafał Sobański, który często przedzierał się przez blok w beznadziejnych zdawało się sytuacjach. Po kolejnym asie Bartłomieja Mordyla było jasne, że po raz siódmy w 11 sezonu 2024/25 o wyniku meczu „lwów” zadecyduje tie-break. Za kontuzjowanego Mordyla do gry wrócił Paweł Pietraszko, a po świetnym serwisie Sobańskiego był remis, po 9. Jednak końcówka seta należała do gości, którzy wygrali seta 15:13 i cały mecz 3:2.

MVP Stephen Boyer

Trefl Gdańsk – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (21:25, 14:25, 25:18, 25:20 13:15)

Trefl Gdańsk: Nasevich 21, Orczyk 17, Mordyl 8, Pietraszko 3, Kampa 2, Jorna 1 – Koykka (l.), Sobański 10, Jarosz 1, Czerwiński 0.

Asseco Resovia Rzeszów: Boyer 29, Cebulj 13, Kłos 13, Woch 12, Vasina 10, Kozub 2 – Zatorski (l.), Bednorz 2.