Marcin Janusz: To jest ten moment, kiedy muszę wziąć wszystko w swoje ręce

W pierwszej części wywiadu Janusz opowiada m.in. o początkach swojej siatkarskiej drogi, szybkim usamodzielnieniu się, łączeniu sportu z nauką, a także studiach, które by wybrał, gdyby nie siatkówka. – Studiuję, ale nie są to tak poważne studia, na jakie się wcześniej nastawiałem. Chciałem iść na architekturę, ale jak tylko przyszedłem do AZS-u Częstochowa, to szybko mi to wybito z głowy. Już sam fakt dwóch treningów dziennie wyklucza możliwość studiowania trudniejszych kierunków. Siłą rzeczy skupiam się zdecydowanie bardziej na siatkówce i w tym kierunku idę – opowiada Janusz.

Marcin wspomina też moment z ubiegłego sezonu, gdy pierwszy rozgrywający PGE Skry, Grzegorz Łomacz, doznał kontuzji i musiał on poprowadzić grę drużyny w wielu bardzo ważnych meczach. Przypomnijmy, że także podczas finałowego turnieju Pucharu Polski we Wrocławiu to właśnie Marcin Janusz kierował grą bełchatowian, a po zakończeniu zmagań, obok Srećko Lisinaca, był jedynym zawodnikiem spoza Trefla Gdańsk, wyróżnionym indywidualną nagrodą – dla najlepszego rozgrywającego turniejowej rywalizacji. – Bardzo pozytywnie podszedłem do tamtej sytuacji. Jakby ktoś mi wcześniej powiedział, że Grzesiek będzie miał w środku sezonu kontuzję i ja będę musiał wziąć na swoje barki ciężar gry w tak ważnym okresie – graliśmy wtedy nie tylko w PlusLidze, ale też finale Pucharu Polski oraz Lidze Mistrzów, to na pewno bym się zestresował i bym pomyślał, że zareaguję inaczej, niż jak faktycznie do tego podszedłem. Grając w Bełchatowie czekałem na tą szansę od dwóch lat. Przez ten cały okres cierpliwie pracowałem, żeby w takiej właśnie sytuacji wejść na boisko i się nie spalić. Ta praca zaowocowała tym, że wyszło w miarę dobrze – oczywiście nie zdobyliśmy Pucharu Polski, ale udało nam się wyjść z trudnej sytuacji w Lidze Mistrzów, w PlusLidze też utrzymaliśmy się na dobrym miejscu. Zdobyłem wtedy też zaufanie trenera na kolejną część sezonu i już częściej pojawiałem się na boisku w trudnych momentach – opowiada Janusz.

W drugiej części wywiadu, która w ligowych mediach pojawi się wieczorem rozgrywający zdradza m.in. dlaczego wybrał Gdańsk. – To, że Gdańsk jest pięknym miastem, to jest zupełnie poboczna sprawa. Zadecydował przede wszystkim świetny trener, a także możliwość grania – po tych trzech sezonach w Bełchatowie czułem, że to jest ten moment, kiedy muszę wziąć wszystko w swoje ręce. Chcę coś osiągnąć w swojej karierze, chcę zrobić krok w przód. Będzie to mój pierwszy sezon, kiedy mam kierować grą – w dodatku takiego zespołu jak Trefl Gdańsk – więc oczywiście trochę niepewności przy tej zmianie czuję, ale nie ma takiej obawy, że może mi się nie udać. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony – mówi Janusz. – Po otrzymaniu oferty z Trefla starałem się podpytać, jak wygląda praca z Andreą i szczerze nie usłyszałem ani jednej złej opinii. Widać to też zresztą po zawodnikach, którzy tu przychodzą – każdy wychodzi o poziom wyżej – dotyczy to nawet tak doświadczonych graczy jak Piotrek Nowakowski, który do Gdańska przeniósł się po gorszym sezonie i się odbudował. To oznacza, że trener po prostu potrafi z każdego zawodnika wyciągnąć, to, co najlepsze i jeszcze pomóc wskoczyć na ten wyższy poziom – ocenia rozgrywający. – Liczę na to, że współpraca z trenerem Anastasim pomoże mi się rozwinąć. Nie jestem jeszcze tak doświadczonym zawodnikiem, żebym powiedział, że czegoś już się nie muszę uczyć. Uważam, że w każdym aspekcie jestem jeszcze w stanie zrobić postęp – zarówno w strefie fizycznej, jak i mentalnej. Na tym się skupiam – dodał Janusz.

W drugiej części wywiadu rozgrywający opowiada także o debiucie w seniorskiej reprezentacji Polski, czy walorach Gdańska i poczuciu w pierwszych dniach po przeprowadzce nad morze, że jest na wakacjach, a nie w pracy. Zapraszamy do oglądania!