Kolejny thriller w ERGO ARENIE. Trefl Gdańsk zdobywa cenny punkt

Nie oszczędzają ostatnio nerwów swoich kibiców siatkarze Trefla Gdańsk. W środę drużyna „gdańskich lwów” niesamowicie wróciła do meczu i wygrała 3:2 z Bogdanką LUK Lublin. Dziś znów Trefl przegrał dwa pierwsze sety, wygrał dwa kolejne, tyle że tie-break nie zakończył się po ich myśli i ulegli 2:3 drużynie PGE GiEK Skry Bełchatów.

Trefl Gdańsk rozpoczął ten mecz w składzie bez Kamila Droszyńskiego, który ma lekki uraz kostki. Ostatnim doskonałym występem na miejsce w pierwszej szóstce zasłużył młodzieżowy reprezentant Polski, Aleks Nasevich.

W pierwszym secie po skutecznym ataku Adriana Aciobăniței po raz pierwszy goście wyszli na dwupunktowe prowadzenie – było 8:10. Kolejne trzy punkty zdobyły jednak „lwy” wśród których prawie nie mylił się Nasevich, który znów pobił swój rekord życiowy – tym razem zdobył aż 30 punktów! Gospodarze nie mogli znaleźć recepty na ataki gości przez środek – Bartłomiej Lemański i Mateusz Poręba raz po raz wbijali „gwoździe” w gdańską stronę parkietu.  Po dwóch skutecznych blokach było już 17:21 dla Skry. Grzegorz Łomacz zaskoczył serwisem Patryka Niemca, pomylił się potem rezerwowy dziś Mikołaj Sawicki i pierwszy set padł łupem gości w stosunku 19:25.

To bełchatowianie lepiej zaczęli drugiego seta, było już 2:5 po pojedynczym bloku Poręby. Do stanu 6:10 „lwy” nie mogły się przebudzić, aż wreszcie ryknęły. Po asie serwisowym Nasevicha był już remis, po 10. Niestety, potem to goście odskoczyli na kilka punktów, po tym jak w pole serwisowe wszedł Adrian Aciobăniței było już 16:23. „Lwy” walczyły dzielnie, obroniły cztery piłki setowe, ale wreszcie PGE GiEK Skra przełamała heroiczną obronę i wygrała drugiego seta w stosunku 21:25.

W trzecim secie po asie Bartłomieja Lipińskiego, który grał w Treflu jeszcze dwa sezony temu było już 4:6. Po bloku Jordana Zaleszczyka i asie Karola Urbanowicza gdańszczanie wreszcie wyszli na prowadzenie 9:8. Poprawił serwisem Nasevich, zaatakował (!) Lukas Kampa i było już 16:12. Niestety zaraz, po tym jak w pole serwisowe wszedł Dawid Konarski był już remis, po 16 i trener Igor Juricić był zmuszony poprosić o czas. Pomogło! Wreszcie rozgrzał się Mikołaj Sawicki, który był nie do zatrzymania – partia zakończyła się wygraną „gdańskich lwów” 25:22 i przegrywaliśmy już tylko 1:2 w setach. Zapachniało mocno powtórką środowej pięciosetówki z Bogdanką LUK Lublin.

Czwartego seta lepiej zaczęli bełchatowianie, którzy po tym jak zablokowany został Jan Martinez Franchi i asie Lipińskiego wyszli prowadzenie 3:7. Prowadzenie gości utrzymywało się na stałym, kilkupunktowym poziomie, aż wreszcie asem serwisowym popisał się Karol Urbanowicz, zaraz kolejny i był już remis, po 12. Po bloku Lukasa Kampy Trefl wyszedł na prowadzenie, grano na przewagi, a seta zakończył as serwisowy Urbanowicza.

Tie-break zaczął się od prowadzenia gości. Rywale zmienili strony przy prowadzeniu 5:8 dla Skry. Trefl zdołał zmniejszyć deficyt do dwóch punktów – było 11:13, ale to goście triumfowali w tym secie i w całym meczu.

Po tym spotkaniu Trefl Gdańsk jest wciąż piąty w tabeli PlusLigi. W Walentynki „gdańskie lwy” zagrają w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski w Jastrzębie, a wrócą do ERGO ARENY w niedzielę 25 lutego o godz. 20:30 na spotkanie ligowe ze Ślepskiem Malow Suwałki.

MVP: Adrian Aciobăniței

Trefl Gdańsk – PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (19:25, 21:25, 25:22, 27:25, 11:15)

Trefl Gdańsk: Nasevich 30, Zaleszczyk 9, Martinez Franchi 8, Kampa 4,Orczyk 3, Niemiec 0,  Koykka (l.) – Sawicki 20, Urbanowicz 7, Czerwiński 0, Sasak 0.

PGE GiEK Skra Bełchatów: Aciobăniței 24, Konarski 16, Poręba 16, Lipiński 14, Lemański 9,  Łomacz 1, Diez (l.) – Wiśniewski 1, Nowak 0, Kupka 0.