Niedzielny mecz w Radomiu – na boisku przedostatniej drużyny tego sezonu PlusLigi – absolutnie nie należał do łatwych. Pierwsza partia padła łupem gospodarzy, a w czwartej… gdańszczanie potrzebowali aż 9 piłek meczowych do zakończenia spotkania i set ten toczył się na przewagi aż do stanu 37:35! Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został libero gdańszczan Luke Perry, natomiast najwięcej punktów na swoim koncie zapisał Bartłomiej Bołądź (19). Na uwagę zasługuje również 9 asów serwisowych gdańszczan, a posyłali je Niemiec, Bołądź, Urbanowicz (po dwa) oraz Kampa, Sawicki i Droszyński. Gdańszczanie wygrywając 3:1 dopisali na swoje konto 3 punkty i wrócili na 5. miejsce w tabeli PlusLigi. Teraz przed Treflem mecz z czwartą Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. „Gdańskie lwy” podejmą kędzierzynian w czwartek 19 stycznia o godz. 17:30 w ERGO ARENIE. Bilety czekają na www.gdanskielwy.pl.
Cerrad Enea Czarni Radom – Trefl Gdańsk 1:3 (25:18, 23:25, 17:25, 35:37)
Początek meczu w Radomiu zupełnie nie ułożył się po myśli gdańszczan. Zawodnicy Trefla nie kończyli ataków, popełniali błędy w przyjęciu zagrywki, a także nie wykorzystywali swoich szans w polu serwisowym. Przy zdecydowanie lepszej skuteczności między innymi Damiana Schulza, Timo Tammemyy, czy Bartłomieja Lemańskiego sprawiło to, że gospodarze prowadzili nawet 20:11. Przy tym stanie punktowym trener Igor Juricić sięgnął po podwójną zmianę i Lukasa Kampę oraz Bartłomieja Bołądzia zmienili Kamil Droszyński i Aliaksei Nasevich. Ten ruch zdecydowanie wyszedł Treflowi na dobre, ponieważ „gdańskie lwy” zniwelowały stratę do 4 „oczek” (21:17), jednak ostatecznie to Cerrad Enea wygrał pierwszą partię. W drugim secie trener Juricić powrócił do wyjściowego składu, a partia ta ponownie zaczęła się od lekkiej przewagi gospodarzy (5:3), ale gdańszczanie szybko nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale i wyszli na prowadzenie (6:5). Trefl odzyskał w tym secie skuteczność w ataku i bloku, choć zagrywka nadal nie funkcjonowała tak, jak przyzwyczaili nas do tego w ostatnich meczach podopieczni Igora Juricia. Od stanu 6:6 gdańszczanie budowali przewagę po m.in. atakach Bartka Bołądzia i Mikołaja Sawickiego, a także błędach popełnianych przez gospodarzy. Trefl utrzymywał trzy-czteropunktowe prowadzenie (11:7, 17:14) 23:20. Po błędach w obronie popełnionych przez Martineza i Perry’ego, a także zepsutej zagrywce Urbanowicza znowu zrobiło się nerwowo dla kibiców Trefla (23:22), ale w ostatniej akcji tej partii skutecznością w ataku popisał się Bartek Bołądź i Trefl doprowadził do wyrównania stanu meczu na 1:1. W trzecim secie Trefl w pełni wrócił do swojej dobrej gry, a do skuteczności w ataku, dobrych obron oraz punktowych bloków dodał bardzo dobrą zagrywkę. W tej partii gdańszczanie ponownie budowali przewagę (13:9, 18:12), ale w odróżnieniu od drugiej odsłony spotkania, nie dali już się dogonić gospodarzom i wygrali przewagą aż 8 punktów.
Czwarty set miał najbardziej wyrównany przebieg. Do stanu 11:11 walka toczyła się punkt za punkt i dopiero od tego wyniku, po ataku Bołądzia, zagrywce Urbanowicza i ataku Sawickiego Trefl odskoczył na trzy punkty (14:11). Radomianie jednak szybko zniwelowali straty po blokach Schulza i Lemańskiego (16:16) i emocje nie opuszczały radomskiej hali. Przy stanie 19:19 o czas poprosił trener Igor Juricić, ale żadna z drużyn nie odskakiwała, a niestety dwa błędy w ataku popełnił Bołądź (22:22). W kolejnej akcji atakujący Trefla został zablokowany przez Lemańskiego (23:22), jednak po chwili zagrywkę zepsuł Ostrowski (23:23). Serwis również popsuł Sawicki, a przed piłką setową dla radomian ponownie o czas poprosił trener Juricić. W kolejnej akcji atak zakończył Martinez (24:24) i do rozstrzygnięcia czwartej partii potrzebna była gra na przewagi. Gdańszczanie mieli trzy piłki meczowe, jednak dwukrotnie zepsuli zagrywki, a następnie skutecznie bronili się gospodarze. Przy stanie 31:31 Patryka Niemca zmienił Kamil Droszyński i popisał się pierwszym asem serwisowym w tym sezonie (32:31), jednak po chwili skutecznie atakował Schulz (32:32). Przy 33:32 kolejną piłkę meczową zepsuł w polu serwisowym Lukas Kampa (33:33). Po zepsutej zagrywce Lemańskiego już siódmą piłkę meczową miał Trefl, jednak ponownie obronili się gospodarze. Przy 35:34 Urbanowicza zastapił Zaleszczyk, posłał dobrą zagrywkę, ale znów wybronili się radomianie. W kolejnej akcji w siatkę zagrał Paweł Rusin (36:35), a następnie po challengu okazało się, że bez bloku w aut zaatakował Firszt (ręce schował mu Patryk Niemiec) i dziewiąty matchball okazał się tym ostatnim (37:35) oraz gdańszczanie wygrali niedzielny mecz za pełną pulę, wracając tym samym na 5. miejsce w ligowej stawce.