Piotr Nowakowski przywitany w Gdańsku

Piotr Nowakowski do Gdańska wrócił z mistrzostw świata w nocy z poniedziałku na wtorek. W środowe południe spotkał się z władzami Gdańska, Sopotu oraz województwa pomorskiego, a także Trefla Gdańsk oraz przedstawicielami mediów. Była to świetna okazja, by jeszcze ‘na gorąco’ porozmawiać o wyczynie, jakiego biało-czerwona reprezentacja dokonała w niedzielę w Turynie. Czy emocje u dwukrotnego mistrza świata już opadły? – Gdy emocje już opadną… I opadają i się znowu wznoszą, także to taka jazda roller coasterem. Te sportowe emocje już trochę opadły, zostały tam w Turynie, ale teraz towarzyszy mi wiele innych przeżyć związanych z tym sukcesem, czysto przyjemnych i cały czas te uczucia powracają – właśnie między innymi po takich spotkaniach jak to dzisiejsze. Nic tylko wygrywać mistrzostwa świata i być docenianym na każdym kroku – powiedział Piotr Nowakowski.

Środkowy przyznał też, że przed wyjazdem do Bułgarii oczywiście marzył o złotym medalu, ale wydawało mu się, że może być on nieosiągalny. – Oczywiście, że pragnąłem tego medalu, aczkolwiek muszę przyznać, że wydawało mi się, że to złoto nie nadejdzie. Odgórnie dostaliśmy wytyczne, że celem na te mistrzostwa jest miejsce w szóstce, ale oczywiście każdy jechał z dużym apetytem na więcej. Zdecydowanie się on zwiększył, gdy po różnych zawirowaniach i problemach się do tej szóstki już dostaliśmy. Nikt o tym oczywiście głośno nie mówił, ale na pewno każdy z nas gdzieś tam z tyłu głowy o tym myślał – mówi Piotr Nowakowski. Na mistrzostwach nie brakowało też trudniejszych chwil, w szczególności po dwóch przegranych meczach z Argentyną i Francją. – Po tym przegranym meczu z Francją spotkaliśmy się w pokoju i ustaliliśmy, że nie będziemy chcieli słuchać kolejnego „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. Od tamtego momentu nasza gra wyglądała już dużo lepiej. W Turynie nie było na nas mocnych. Jak już się rozkręciliśmy po meczach w Warnie, byliśmy nie do powstrzymania – mówi środkowy.

Popularny „Pit” od roku jest zawodnikiem Trefla Gdańsk i trenuje pod okiem Andrei Anastasiego. Czy ten miniony sezon pod skrzydłami Włocha pomógł mu w osiągnięciu z kadrą sukcesu w Turynie? –Dla mnie ten sezon pod okiem Andrei był bardzo ważny, chciałem wrócić do tego, co prezentowałem wcześniej, przed operacją, powoli się zacząć odbudowywać. To się udało, ale nie powoli, a w ekspresowym tempie, co jest tylko i wyłącznie zasługą właśnie Andrei oraz tych chłopaków, z którymi stworzyliśmy w Gdańsku naprawdę fajną drużynę. Grając w takim klimacie, jaki wtedy mieliśmy, była to sama przyjemność. Cieszyliśmy się, że mogliśmy po prostu przychodzić na treningi, się razem spotykać, walczyć, wywalczyć razem Puchar, wywalczyć razem ten brązowy medal i właśnie z takim pozytywnym nastawieniem jechać na kadrę – kończy Nowakowski.

Teraz przed Piotrem kilka dni odpoczynku, a we wtorek dołączy on do treningów z drużyną. Pierwszy mecz w nowym sezonie „gdańskie lwy” rozegrają bowiem już 14 października o godz. 14:45 w Szczecinie. Przed własną publicznością sezon gdańszczanie zainaugurują natomiast trzy dni później, w środę, 17 października, o godz. 18:30 w ERGO ARENIE podczas starcia z GKS-em Katowice. Bilety na ten mecz są w sprzedaży na www.gdanskielwy.pl